Nawigacja
Linki
administrator
Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 28
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Front wschodni w Siemiatyczach
„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 28
Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz
Nikt wówczas z Siemiatycz w pierwszej dekadzie sierpnia 1944 r. nie wiedział, że na ul. Słowiczyńskiej w drewnianym domu państwa Wojtkowskich ulokowało się dowództwo I Frontu Białoruskiego z Konstantym Rokossowskim jako głównodowodzącym. Dom oplątano licznymi przewodami telefonicznymi. Mieszkańców sąsiednich, najbliższych domów przekwaterowano do pobliskich wolnych domów pożydowskich. Kucharką dowództwa radzieckiego została siemiatyczanka Pani Paulina Puzanowa. Jej chłopaki, których było sporo, wspominają dobre jedzenie na amerykańskiej winnej tuszonce. A zasada wojskowa w czasie wojny była prosta. Najpierw obiad przygotowany musieli zjeść przygotowujący, a później dowództwo armii. W tym też czasie u państwa Wojtkowskich miał miejsce smuty wypadek. To na ich posesji w czasie okupacji niemieckiej znajdowała się największa piekarnia zaopatrująca Siemiatycze w chleb. Wobec zbliżającego się frontu niewiadomych losów mieszkańców pod względem wyżywienia, właściciele piekarni uznali za stosowny wypiek sporej ilości chleba z pozostawionej w podpiwniczeniu piekarni mąki i innych produktów. Chleb ten zmagazynowano w tym podpiwniczeniu, gdzie uprzednio przechowywana była mąka i inne produkty do wypieku. Kiedy sytuacja się wyjaśniła i Radziecka Armia na trwałe opanowała Siemiatycze, w dniu 8 sierpnia 1944 r. żona właściciela p. Eugenia W. postanowiła sprawdzić z młodszym synem Mieczysławem W. stan zapasów pieczywa, nie wtajemniczając większego grona rodzinnego. Po wejściu właścicielki do podpiwniczenia jako pierwszej, urwał się kontakt słowny z synem. Syn w tej sytuacji szybko podążył za matką. Na skutek dłuższej nieobecności domowników, pozostała rodzina zaczęła poszukiwania zaginionych. Znaleziono ich po dłuższym czasie oboje nieżywych w podpiwniczeniu. Ściągnięto szybko doktora Arcichowskiego i lekarzy wojskowych, ale wszystko okazało się za późno. W piwnicy, na skutek braku dostępu powietrza wytworzył się gaz, lub jak inni to nazywają sytuacja beztlenowa w szybkim tempie uśmiercająca żywe organizmy.
Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 29
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Armia Radziecka w Siemiatyczach
„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 29
Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz
Do polowego szpitala na Pałacowej przywożono niemal codziennie nowych rannych żołnierzy radzieckich. Byli wśród nich lżej ranni (w szyję, przestrzelone policzki, ręce i nogi). Ci szybko, po opatrunkach, stawali na nogi i próbowali, chodzić udając się do przestrzennego ogrodu obsypanego tego lata owocami, których z wiadomych powodów nikt nie zrywał.
Ale byli i ciężko ranni żołnierze. Jeden co jakiś czas bardzo głośno krzyczał i wzywał swoją matkę. W naszym pobliskim mieszkaniu te krzyki codziennie było mocno słychać. Któregoś dnia do naszego domu przyszedł wojskowy chirurg i rozmawiał o czymś z ojcem. Po chwili ojciec zabrał matkę i we trójkę wyszli z domu. Okazało się potem, że żołnierz miał rozległe rany brzucha i był w stanie agonalnym. Chirurg widząc, że nie może w tych warunkach polowych nic więcej zrobić, uznał, że będzie właściwe przyprowadzić do niego kobiecą postać, a w tym stanie będzie uważał, że przyszła do niego matka, którą tak wzywał. Tak też się stało. Moja matka zaszła do tego żołnierza, wzięła go za rękę, drugą położyła na jego czole i tak skonał ten chłopak w przekonaniu, że przyszła do niego jego własna matka.
Wojskowy chirurg okazał się wkrótce pomocny i dla naszych cywilów. Otóż w okresie letnim, tacy chłopcy, jakimi myśmy byli, całe lato biegali po dworze boso. Skaleczone nogi czy ręce goiły się same. Ale czasami było inaczej: otóż ja skaleczyłem palec u nogi o wystający kamień w czasie zabawy. Po pewnym czasie od palca zaczerwieniła się cała stopa w kierunku składu w kostce, a następnie do kolana. Kiedy poczułem, że w pachwinie nogi wyskoczył bolący guz, powiedziałem o tym ojcu. Ojciec poprosił do domu, znajdującego się obok szpitala, wymienionego wojskowego lekarza. Ten obejrzał nogę i po chwili przyszedł ze strzykawką i zrobił zastrzyk. Była to amerykańska penicylina, w jaką była już zaopatrzona Armia Radziecka.
Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 30
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Przesuwanie się linii frontu przez Siemiatycze
„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 30
Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz
W czasie wojny wojskowi lekarze byli nieocenieni. Przytoczę inny wypadek z dzisiejszym Siemiatyczaninem, znanym technikiem dentystycznym. Wówczas, w 1944 r. mieszkał w Boćkach i był małym pięcioletnim chłopcem. W wyniku eksplozji granatu został ciężko ranny. Wojskowy chirurg powyjmował mu odłamki granatu z ciała, pozaszywał i pyta rodziców - Czy wy wierzycie w Boga? Odpowiedź padła twierdząca. Chirurg wówczas powiedział: widzicie, co z tego chłopca zostało, jedna rana, ja zrobiłem, co mogłem. A teraz módlcie się do Boga, reszta w Jego mocy. Rodzice polecili go Matce Bożej Częstochowskiej przyrzekając pielgrzymkę jak tylko wyjdzie z tego stanu krytycznego. Tak też się stało, podobnie jak z naszym wieszczem Adamem Mickiewiczem. Chłopak przeżył i dziś dobija do siedemdziesiątki.
Natomiast sytuacja na froncie szybko się zmieniała. Dowództwo Frontu Białoruskiego przeniosło się pod Warszawę, w rejon Mińska Mazowieckiego. Ranni żołnierze dochodzili do zdrowia i w końcu sierpnia 1944 r. wywieziono ich do Ojczyzny. Ich miejsce zaczęły zajmować jednostki remontowe zaplecza frontu, jak też jednostki zaopatrzeniowe w paliwo, żywność, leki itp. Mieszkańcy Siemiatycz zaczęli wyciągać z ukrycia radioodbiorniki, ale wobec braku prądu najbardziej przydatne okazały się radia detektorowe (tzw. kryształkowe - na kryształek). Ale wówczas w atmosferze frontu, większość Siemiatyczan nie wiedziała, z resztą wiedzieć nie mogła ze względu na tajemnicę, że 25 lipca 1944 r. na lądowisku pod Tarnowem wylądował angielski samolot „Dakota” z kurierem Janem Nowakiem Jeziorańskim. To on przyleciał do Polski z rozkazem, aby odwołać Powstanie Warszawskie. W drodze powrotnej samolot zabrał paczki z częściami ze spadających, testowanych na terenie Polski okupowanej, rakiet V-2, na których tak Anglikom zależało. Wiele z tych części pochodziło z naszego Podlasia Nadbużańskiego.
Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 31
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Przesuwanie się linii frontu przez Siemiatycze
„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 31
Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz
Przesunięcie się linii frontu z Siemiatycz w rejon Mińska Mazowieckiego w początkach sierpnia 1944 utwierdziło Siemiatyczan w przekonaniu pewnej stabilizacji poglądu, że wojska niemieckie tu już nie wrócą i nie będą zostawiać po sobie dalszych krwawych śladów. Nic dziwnego, że nastąpiła chwila oddechu dla mieszkańców Siemiatycz, jak i okolic. Jak pisze w swoich wspomnieniach radziecki generał (Paweł Batow) „Nigdy nie zapomnę, jak we wsi Putkowice miejscowa ludność witała jeden z naszych batalionów chlebem i solą ze słowami: -Jedynej armii, która potrafiła wypędzić hitlerowskiego okupanta. Byliśmy świadkami szczęścia ludzi, którym przywrócono wolność”. Na trasie przemieszczania się frontu pozostały wraki pojazdów (samochodów, czołgów, wozów pancernych). Na lewym brzegu rzeki Bug naprzeciw Ogrodnik spokojnie leżała część silnika i dysza paliwowa V-2 wyłowiona z rzeki siecią przez rybaków z Wólki w maju 1944, której Niemcy ze względu na zbliżający się front nie zdążyli zabrać. Pisaliśmy o tym bardziej szczegółowo w jednym z naszych poprzednich odcinków. W ferworze wrażeń związanych z przesuwaniem się linii frontu niektórzy Siemiatyczanie z nasłuchu radiowego dowiedzieli się o zamachu na Hitlera, jaki miał miejsce w Wilczym Szańcu w Gierłoży koło Kętrzyna 20 lipca 1944. Z tych samych źródeł nieliczni przekazywali sobie informacje o wybuchu powstania w Warszawie w dniu 1 sierpnia 1944 r. Siemiatyczanie nie zdawali sobie sprawy z tego, że przetaczające się niemieckie kolumny pancerne z Puszczy Białowieskiej przez Siemiatycze, będą tłumiły Powstanie Warszawskie. Do naszej rodziny przyszedł przechowany przez okres okupacji Żyd Kirszeblum, właściciel południowej części dzisiejszego budynku Biznesu na Pałacowej. Przyszedł z wiadomością, że będzie Polska. Miał przy sobie krótką broń mały pistolecik „5” (jak się mówiło - piątką). Na ganku naszego domu na wiwat wystrzelił trzykrotnie. Jego informacja napełniła nas nadzieją. Ale Hitler ciągle groził nową bronią, która przechyli falę zwycięstwa na jego stronę.
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Przesuwanie się linii frontu przez Siemiatycze „Kurier Siemiatycki” 2006, nr 33 Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz Kiedy przez Siemiatycze przesuwał
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Armia Radziecka w Siemiatyczach
„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 32
Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz
Jak wspomniano w jednym z poprzednich artykułów, na przestrzeni miesiąca sierpnia 1944 r., w Siemiatyczach zaczęły lokować się radzieckie jednostki zaplecza frontu: wojskowe zakłady naprawcze taboru, jednostki zaopatrzenia w paliwo itp. Bazy remontowe sprzętu mechanicznego lokowały się głównie na placach przy siemiatyckich fabrykach kafli Małacha przy obecnej ulicy 11 listopada (róg 11 listopada i Szpitalnej). Dziś przy tym placu stoi blok mieszkalny. Były też bazy ulokowane na wolnym powietrzu np. w tzw. parku. Dziś stoi tam gmach Starostwa Powiatowego w Siemiatyczach. Bazę paliwową ulokowano na naszym podwórku graniczącym z przestrzennym ogrodem. Stało tu kilka amerykańskich Studebackerów wówczas nowość, dziesięciokołowych ciężarówek z napędem na wszystkie koła. Wszystkie załadowane żelaznymi beczkami z benzyną. Każda z nich o pojemności ponad 200 litrów. Dowódcą tej jednostki był radziecki porucznik - Gruzin, syn jakiegoś generała. Do asysty miał starszego sierżanta - oficera politycznego. Tych obu ludzi zakwaterowano w naszym mieszkaniu. Całe szczęście, że to zakwaterowanie było formalne, bo obaj ciągle byli w rozjazdach dostarczając paliwo w rejon Siedlec-Sokołowa-Węgrowa. Czasami porucznik musiał odpocząć i chwilę kładł się na kozetkę i zasypiał. „Starszyna”, jak go nazywał porucznik, miał wolny czas i nie gardził podlaskim samogonem serwowanym w pobliskiej, uruchomionej przez wspomnianego w poprzednim artykule Żyda Kirszeblum. To on, jak to się mówi „na kamieniu”, dogadał się z panią Katarzyną P.- cukierniczką, aby piekła ciasto i torty, samogonu nie brakowało i w swoim budynku na obecnej ul. Pałacowej uruchomił kawiarnię. Nie wiem, czy tam była kawa? Może zbożowa? Ale wiem, że na pewno były torty i ciastka i był „krepkostoj”. Jeszcze przez wiele lat po wojnie widniał napis „Kawiarnia”. Tam spędzali swój czas oficerowie i podoficerowie i czasami szeregowi jednostek radzieckich stacjonujących w Siemiatyczach.
Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 33
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Przesuwanie się linii frontu przez Siemiatycze
„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 33
Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz
Kiedy przez Siemiatycze przesuwał się front wschodni (lipiec-sierpień 1944), Anglicy nękani byli przez Hitlera bombami latającymi V-1. Ponieważ Anglicy znaleźli sposób na niszczenie latających pocisków przez własne lotnictwo, byli pewni, że to ostatnie słowo Niemiec w ataku na Londyn. W depeszy z 25 czerwca 1944 r. W. Churchill do Stalina pisał: „… Może Pan spokojnie nie zwracać uwagi na wszystkie niemieckie brednie o rezultatach działania ich latającej bomby. Nie wywarła ona odczuwalnego wpływu na produkcję, bądź też życie Londynu…” Mając jednak meldunki z Polski, a nawet przygotowaną akcję przewiezienia do Londynu z Polski istotnych części nowej hitlerowskiej broni V-2 (akcja MOST III 25 lipca 1944, o której wspomniano w jednym z poprzednich odcinków), W. Churchill czyni starania u Stalina, aby pozwolił jego specjalistom do wyrzutni rakiet V-2 w rejonie Dębicy koło Tarnowa, które to tereny będą wnet zajęte przez Armię Radziecką. Po dość długiej wymianie depesz (lipiec-sierpień 1944) Stalin zgodził się na przyjazd specjalistów angielskich na tereny wyzwolone od Niemców przez Armię Radziecką. Takim to sposobem zarówno w rejonie Tarnowa (w miejscu wystrzeliwania rakiet V-2), jak i w rejonie Siemiatycz (w miejscach upadku tych rakiet), pojawili się specjaliści angielscy.
Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 34
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Przesuwanie się linii frontu przez Siemiatycze
„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 34
Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz
Cofnijmy się trochę wstecz. W jednym z naszych poprzednich odcinków opisywaliśmy jak to 15 czerwca 1944 r. w sejmie Siemiatycz nad polami Krasewickimi i Skiw rozgrywała się bitwa powietrzna samolotów radzieckich i niemieckich. Opisywałem wówczas, jako naoczny świadek oglądający bitwę z Siemiatycz, kiedy z jednego ze strąconych i spadających w kierunku ziemi samolotów wyskakiwały małe punkciki, nad którymi rozwijały się czasze spadochronów. Nad jednym czasza spadochronowa się nie rozwinęła. Spadał z szybkością lecącego bezwładnie w dół i palącego się samolotu. Niemcy szukali wszystkich, zarówno żywych, jak i martwych członków załóg strąconych samolotów. Jednego nie mogli odnaleźć. Zboża w połowie czerwca były już duże i wykłoszone. Dowództwo niemieckie użyło sobie na służbach porządkowych niemieckich z rejonu Siemiatycz (policja, żandarmeria). Wyzwali ich, że „dekownicy” nie potrafią znaleźć żołnierza walczącego, zaginionego tu na zapleczu frontu, podczas gdy oni walczą bezpośrednio z wrogiem. Mimo tych złośliwych i nerwowych poszukiwań. Żołnierz nie odnalazł się. Do przesunięcia się frontu pod Warszawę, o czym ostatnio pisaliśmy, w pierwszej połowie sierpnia 1944 r., rolnicy Siemiatycz i okolic zaczęli wychodzić w pole i żąć przestarzałe już zboża. Jeden z gospodarzy Krasawic kosił swoje zboże w pobliżu pól wsi Skiwy. Jak zbliżał się z kosą w koniec swego pola rozniósł się fetor jakby padliny. Kosząc następne rzędy zbliżał się do końca łanu, zauważył w zbożu jakby leżącą paczkę oblepioną rojem much. To było ciało, a właściwie masa ludzka wbita w ziemię, przykryta na wierzchu paczką zwiniętego, nie rozłożonego spadochronu. Gospodarz obkosił miejsce dookoła i po powrocie do domu opowiedział o swym znalezisku sąsiadom. Rada w radę, człowiek stworzenie Boże, trzeba go pochować do ziemi. Wzięto starą derkę, tą znalezioną masę ludzką przy pomocy szpadli i łopat włożono na deskę. Wykopano dół taki jak grób i pochowano to ciało w pobliżu Krzyża przy drodze prowadzącej do Krasawice- Kułagi od szosy Ciechanowieckiej, stoją tam do dzisiaj dwa krzyże. Jeden rozstajny a drugi nagrobny.
Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 35
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Armia Radziecka w Siemiatyczach
„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 35
Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz
Cofnijmy się trochę wstecz. W jednym z naszych poprzednich odcinków opisywaliśmy jak to 15 czerwca 1944 r. w sejmie Siemiatycz nad polami Krasewickimi i Skiw rozgrywała się bitwa powietrzna samolotów radzieckich i niemieckich. Opisywałem wówczas, jako naoczny świadek oglądający bitwę z Siemiatycz, kiedy z jednego ze strąconych i spadających w kierunku ziemi samolotów wyskakiwały małe punkciki, nad którymi rozwijały się czasze spadochronów. Nad jednym czasza spadochronowa się nie rozwinęła. Spadał z szybkością lecącego bezwładnie w dół i palącego się samolotu. Niemcy szukali wszystkich, zarówno żywych, jak i martwych członków załóg strąconych samolotów. Jednego nie mogli odnaleźć. Zboża w połowie czerwca były już duże i wykłoszone. Dowództwo niemieckie użyło sobie na służbach porządkowych niemieckich z rejonu Siemiatycz (policja, żandarmeria). Wyzwali ich, że „dekownicy” nie potrafią znaleźć żołnierza walczącego, zaginionego tu na zapleczu frontu, podczas gdy oni walczą bezpośrednio z wrogiem. Mimo tych złośliwych i nerwowych poszukiwań żołnierz nie odnalazł się. Do przesunięcia się frontu pod Warszawę, o czym ostatnio pisaliśmy, w pierwszej połowie sierpnia 1944 r., rolnicy Siemiatycz i okolic zaczęli wychodzić w pole i żąć przestarzałe już zboża. Jeden z gospodarzy Krasawic kosił swoje zboże w pobliżu pól wsi Skiwy. Jak zbliżał się z kosą w koniec swego pola rozniósł się fetor jakby padliny. Kosząc następne rzędy, zbliżał się do końca łanu, zauważył w zbożu jakby leżącą paczkę oblepioną rojem much. To było ciało, a właściwie masa ludzka wbita w ziemię, przykryta na wierzchu paczką zwiniętego, nie rozłożonego spadochronu. Gospodarz obkosił miejsce dookoła i po powrocie do domu opowiedział o swym znalezisku sąsiadom. Rada w radę, człowiek stworzenie Boże, trzeba go pochować do ziemi. Wzięto starą derkę, tą znalezioną masę ludzką przy pomocy szpadli i łopat włożono na deskę. Wykopano dół taki jak grób i pochowano to ciało w pobliżu Krzyża przy drodze prowadzącej do Krasawice- Kułagi od szosy Ciechanowieckiej, stoją tam do dzisiaj dwa krzyże. Jeden rozstajny, a drugi nagrobny.
Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 36
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach –Epizody wojenne
„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 36
Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz
Cofnijmy się jeszcze do końca lipca 1944 r., kiedy z Puszczy Białowieskiej wycofały się ostatnie niemieckie jednostki pancerne przez Wysokie Litewskie, Radziwiłłównę, Moszczonę Królewską w drodze na Warszawę. Warto wspomnieć, że cały manewr wycofywania się jednostek niemieckich w rejonie Siemiatycz był ubezpieczany przez niemiecki pociąg pancerny stojący w rejonie dworca kolejowego Siemiatycze. Dlatego radzieckie jednostki, w tym pancerne, nie śpieszyły się z atakiem, licząc się z potężną siłą ognia wycofujących się oddziałów niemieckich. Niemieckie jednostki przemieszczając się przez Radziwiłłównę pozostawiły rzekomo uszkodzony samochód ciężarowy. W nim pojemniki z alkoholem. Ostatnia kolumna niemieckich skierowała się szosą w kierunku Siemiatycz (docelowo - Warszawy). Kilka czołgów za wsią od tyłu wjechało na wzniesienie w pobliżu gospodarstwa państwa Klimaszewskich. Stąd jak na dłoni widać było położoną poniżej wieś Radziwiłłównę z pozostawionym samochodem jak też drogę-szosę prowadzącą z Wysokiego Litewskiego (dziś Adamowo) do Radziwiłłówki.
W niedługim czasie tą właśnie drogą zaczęły wjeżdżać do Radziwiłłówki czołgi radzieckie. Było ich kilkanaście. Zatrzymały się w Radzwiłłówce. Jak odkryli w pozostawionym samochodzie alkohol, zaczęli się raczyć. W krótkim czasie wszystkie załogi czołgów były w niebiańskim humorze. Wnet ze wzgórza posypał się grad ognia karabinów maszynowych i dział czołgowych. Większość załóg radzieckich czołgów została zabita, pojazdy uszkodzone. Niektórym tylko udało się nawiązać walkę i trafić w jeden niemiecki czołg, zabijając kierowcę i uciec w pobliskie lasy. Radziwiłłówka znowu płonęła, zastawiona uszkodzonymi bądź pozostawionymi bez załóg czołgami radzieckimi. Obok czołgów ciała zabitych załóg. Po tym epizodzie niemieckie kolumny pancerne ostatecznie wycofały się z Radziwiłłówki i z rejonu Siemiatycz. To też w tym czasie z okolic dworca kolejowego w Siemiatyczach odjechał w kierunku Siedlec niemiecki pociąg pancerny. To załoga tego wycofującego się pociągu wysadziła w powietrze most kolejowy na rzece Bug w rejonie Fronołowa.
Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 37
Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Epizody wojenne
„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 37
Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz
Po opisaniu niektórych epizodów wojennych z ostatnich tygodni lipca i sierpnia 1944 roku przenosimy się do okresu jesienno-zimowego tegoż roku. Jak już wspomniano wcześniej, obfitość nafty w posiadaniu przybyszy ze wschodu i zbliżające się jesienno-zimowe wieczory potęgowało zapotrzebowanie na ten towar. Pieniędzmi, radzieckimi rublami, dysponowali wojskowi. Między ludźmi istniał handel wymienny. Między radzieckimi wojskowymi a mieszkańcami Siemiatycz, w transakcjach kupna od tych pierwszych, najpewniejszym środkiem wymiennym był bimber. Należy też wspomnieć, że tuż za Armią Radziecką zaczęli napływać do Siemiatycz repatrianci ze wschodu, ale nie tylko.
Zawierane transakcje nie zawsze były uczciwe. Otóż na ulicy Zaszkolnej, w opuszczonym domu, zamieszkiwała rodzina repatriantów (ojciec, matka i dwoje dzieci, córeczka Basia była moją rówieśnicą). Ojciec, chcąc zarobić na utrzymanie rodziny, dokonywał z Rosjanami transakcji naftą do oświetlania mieszkań. Nafta była dostarczana w kanistrach na umówione miejsce, nieraz na ulicy. Tym razem dokonywało się to na ulicy Zaszkolnej i rogu dzisiejszej ulicy Ściegiennego. Była tam studnia do czerpania wody (już jest zlikwidowana). A więc miejsce zdawałoby się normalne do tego typu transakcji. Ale sprzedający żołnierze uznali, że ten kanister nafty można drugi raz sprzedać i będzie dwa razy tyle bimbru do picia. Jak pomyśleli, tak zrobili. Ojca Basi uderzyli siekierą w głowę, ciało wrzucili do studni i poszli sprzedawać naftę drugi raz. Podobnych faktów było więcej, nie tylko w Siemiatyczach. Atrakcyjnym towarem, za który sprzedawano naftę mieszkańcom Siemiatycz i okolic były zegarki na rękę i rowery. Często napotkanym na drodze ludziom jadącym na rowerze lub z zegarkiem na ręku zabierano te rzeczy grożąc zabiciem. W takich przypadkach każdy oddawał rower lub czasami pamiątkowy zegarek, by ujść z życiem. W wyniku takich i powtarzających się incydentów, to rozdarcie wewnętrzne mieszkańców Siemiatycz i okolic, o których pisałem w jednym z poprzednich artykułów, potęgowało się. Mieszkańcy coraz bardziej zaczęli się przekonywać, że ci nowi, już nie panowie świata, lecz towarzysze niewiele wnoszą nowego w stosunku do poprzednich okupantów.
Włochy Pastavy
Białoruś Zehdenick
Niemcy Etterbeek
Belgia Kobryń
Białoruś