Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku niewyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nawigacja

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Przesuwanie się linii frontu przez Siemiatycze „Kurier Siemiatycki” 2006, nr 33 Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz Kiedy przez Siemiatycze przesuwał

czwartek, 16 kwiecień 2015 16:32

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Armia Radziecka w Siemiatyczach

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 32

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Jak wspomniano w jednym z poprzednich artykułów, na przestrzeni miesiąca sierpnia 1944 r., w Siemiatyczach zaczęły lokować się radzieckie jednostki zaplecza frontu: wojskowe zakłady naprawcze taboru, jednostki zaopatrzenia w paliwo itp. Bazy remontowe sprzętu mechanicznego lokowały się głównie na placach przy siemiatyckich fabrykach kafli Małacha przy obecnej ulicy 11 listopada (róg 11 listopada i Szpitalnej). Dziś przy tym placu stoi blok mieszkalny. Były też bazy ulokowane na wolnym powietrzu np. w tzw. parku. Dziś stoi tam gmach Starostwa Powiatowego w Siemiatyczach. Bazę paliwową ulokowano na naszym podwórku graniczącym z przestrzennym ogrodem. Stało tu kilka amerykańskich Studebackerów wówczas nowość, dziesięciokołowych ciężarówek z napędem na wszystkie koła. Wszystkie załadowane żelaznymi beczkami z benzyną. Każda z nich o pojemności ponad 200 litrów. Dowódcą tej jednostki był radziecki porucznik - Gruzin, syn jakiegoś generała. Do asysty miał starszego sierżanta - oficera politycznego. Tych obu ludzi zakwaterowano w naszym mieszkaniu. Całe szczęście, że to zakwaterowanie było formalne, bo obaj ciągle byli w rozjazdach dostarczając paliwo w rejon Siedlec-Sokołowa-Węgrowa. Czasami porucznik musiał odpocząć i chwilę kładł się na kozetkę i zasypiał. „Starszyna”, jak go nazywał porucznik, miał wolny czas i nie gardził podlaskim samogonem serwowanym w pobliskiej, uruchomionej przez wspomnianego w poprzednim artykule Żyda Kirszeblum. To on, jak to się mówi „na kamieniu”, dogadał się z panią Katarzyną P.- cukierniczką, aby piekła ciasto i torty, samogonu nie brakowało i w swoim budynku na obecnej ul. Pałacowej uruchomił kawiarnię. Nie wiem, czy tam była kawa? Może zbożowa? Ale wiem, że na pewno były torty i ciastka i był „krepkostoj”. Jeszcze przez wiele lat po wojnie widniał napis „Kawiarnia”. Tam spędzali swój czas oficerowie i podoficerowie i czasami szeregowi jednostek radzieckich stacjonujących w Siemiatyczach.

Czytany 2121 razy