Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku niewyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nawigacja

Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 34

czwartek, 16 kwiecień 2015 16:31

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Przesuwanie się linii frontu przez Siemiatycze

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 34

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Cofnijmy się trochę wstecz. W jednym z naszych poprzednich odcinków opisywaliśmy jak to 15 czerwca 1944 r. w sejmie Siemiatycz nad polami Krasewickimi i Skiw rozgrywała się bitwa powietrzna samolotów radzieckich i niemieckich. Opisywałem wówczas, jako naoczny świadek oglądający bitwę z Siemiatycz, kiedy z jednego ze strąconych i spadających w kierunku ziemi samolotów wyskakiwały małe punkciki, nad którymi rozwijały się czasze spadochronów. Nad jednym czasza spadochronowa się nie rozwinęła. Spadał z szybkością lecącego bezwładnie w dół i palącego się samolotu. Niemcy szukali wszystkich, zarówno żywych, jak i martwych członków załóg strąconych samolotów. Jednego nie mogli odnaleźć. Zboża w połowie czerwca były już duże i wykłoszone. Dowództwo niemieckie użyło sobie na służbach porządkowych niemieckich z rejonu Siemiatycz (policja, żandarmeria). Wyzwali ich, że „dekownicy” nie potrafią znaleźć żołnierza walczącego, zaginionego tu na zapleczu frontu, podczas gdy oni walczą bezpośrednio z wrogiem. Mimo tych złośliwych i nerwowych poszukiwań. Żołnierz nie odnalazł się. Do przesunięcia się frontu pod Warszawę, o czym ostatnio pisaliśmy, w pierwszej połowie sierpnia 1944 r., rolnicy Siemiatycz i okolic zaczęli wychodzić w pole i żąć przestarzałe już zboża. Jeden z gospodarzy Krasawic kosił swoje zboże w pobliżu pól wsi Skiwy. Jak zbliżał się z kosą w koniec swego pola rozniósł się fetor jakby padliny. Kosząc następne rzędy zbliżał się do końca łanu, zauważył w zbożu jakby leżącą paczkę oblepioną rojem much. To było ciało, a właściwie masa ludzka wbita w ziemię, przykryta na wierzchu paczką zwiniętego, nie rozłożonego spadochronu. Gospodarz obkosił miejsce dookoła i po powrocie do domu opowiedział o swym znalezisku sąsiadom. Rada w radę, człowiek stworzenie Boże, trzeba go pochować do ziemi. Wzięto starą derkę, tą znalezioną masę ludzką przy pomocy szpadli i łopat włożono na deskę. Wykopano dół taki jak grób i pochowano to ciało w pobliżu Krzyża przy drodze prowadzącej do Krasawice- Kułagi od szosy Ciechanowieckiej, stoją tam do dzisiaj dwa krzyże. Jeden rozstajny a drugi nagrobny.

Czytany 2335 razy