Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku niewyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

NGO Logowanie

Nawigacja

administrator

alendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Epizody wojenne

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 38

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Jak wspominaliśmy w jednym z poprzednich odcinków, po przejściu frontu w Siemiatyczach stacjonowały radzieckie jednostki zaplecza frontu, w tym jednostki z zapasami paliwa do pojazdów. Jedna z takich jednostek została ulokowana w naszym obejściu. Być może dlatego, że było to obszerne podwórze graniczące z dwuhektarowym ogrodem (obecnie posesja Szkoły Specjalnej, Urzędu Skarbowego przy ul. Pałacowej i osiedla mieszkaniowego „Ogrodowa” do ulicy Ogrodowej). Dowódcą jednostki był porucznik Armii Radzieckiej ze swym „aniołem stróżem” podoficerem starszym sierżantem od spraw politycznych. Obu wojskowych zakwaterowano w naszym mieszkaniu. Po wielokilometrowych marszrutach z zaopatrywaniem sąsiednich jednostek w paliwo, nieliczne chwile wolne, porucznik przeznaczał na wypoczynek - sen. „Starszyna”, jak mawiał na starszego sierżanta porucznik, zwykle wymykał się do wspomnianej wcześniej przeze mnie kawiarni pana Kirszebluma. Pewnego grudniowego popołudnia, porucznik zapytał ojca, czy może się zdrzemnąć na kozetce, bo noc była forsowna. „Starszyny” wówczas nie było chwilowo w mieszkaniu. Porucznik rozpiął pas z pistoletem, powiesił na etażerce w kuchni (kuchnia była wówczas u nas przejściowym pomieszczeniem, jak w wielu tradycyjnych domach) i zasnął w pokoju na kozetce. Po pewnym czasie przychodzi do mieszkania „starszyna”, jak zwykle ze swoją pepeszą. Kiedy spojrzał na wiszący na etażerce pas oficerski z krótką bronią, oczy mu zagrały radością. Ojciec wskazał palcem, że porucznik śpi w pokoju. Ale „starszyna” położył palec na ustach, żeby nic nie mówić, postawił w kącie przy etażerce swoją nierozłączną pepeszę, przypiął sobie pas z pistoletem i wyszedł z domu. Już był wieczór, kiedy obudził się porucznik i wyszedł z pokoju do kuchni. Ojciec opowiedział porucznikowi o zajściu. Porucznik wysłuchał, cierpko się uśmiechnął, spojrzał na stojący automat koło etażerki i powiedział, że poczekamy. Tak czekaliśmy wszyscy do godziny około 22. Wówczas usłyszeliśmy w pobliżu pojedyncze strzały z pistoletu. Porucznik poderwał się i wybiegł na ganek przed domem w obawie, że będzie tragedia, jeśli zbłąkana kula trafi chociaż tylko jeden ze stojących na podwórku samochodów załadowanych beczkami z benzyną. Wybiegliśmy wszyscy za nim. Po chwili, w ciemnościach, ukazała się słaniająca od brzegu do brzegu postać „starszyny”. Porucznik wówczas krzyknął „starszyna”! Ten przestał strzelać oraz bardziej prostym marszem zameldował się do raportu. Ponieważ zbliżał się styczeń 1945 roku, nie wiem czy „starszyna” otrzymał jakąś karę. A z politrukiem lepiej nie zadzierać. Do Berlina było jeszcze daleko.

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Sanitariuszki

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 51-52

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

W poprzednim odcinku podawaliśmy strukturę organizacyjną Narodowych Sił Zbrojnych powiatu Bielsk Podlaski, do którego również należały Siemiatycze. Struktura ta obowiązywała do września 1943 roku. Od tego okresu przyjęto wojskową strukturę kompanijną (kompania, pluton, drużyny).

W rejonie Siemiatycz działała 7 (siódma) Kompania NSZ. Dowódcą kompanii był Stanisław Kuchciński ps. „Bogusławski”. Zastępcą dowódcy kompanii był Stefan Kwaśniewski ps. „Kruk”. Podoficerem obserwacyjnym był osobnik o pseudonimie „Żbik”.

W skład kompanii wchodziły cztery plutony (XXIV, XXV, XXVI, XXVII). Dowódcami plutonów byli: Franciszek Kłopotowski ps. „Żelazo” - XXIV pluton. Osobnik o pseudonimie „Dąbek” - XXV pluton, Zygmunt Peretko ps. „Longinus” - XXVI pluton, Wacław Jodłowski ps. „Jordan” - XXVII pluton.

Kompania utrzymała się do lipca 1944 r. do momentu wkroczenia wojsk radzieckich na teren Białostocczyzny. Brak dokumentów nie pozwala na odtworzenie pełnej obsady składu osobowego kompanii. Niebagatelną rolę w obu formacjach wojskowych zarówno Armii Krajowej, jak i NSZ spełniały sanitariuszki.

W rejonie Siemiatycz taką rolę spełniały panie: Bronisława Pachwicewicz, Ludwika Błaszkowska, Jadwiga Konczerewicz, Maria Wardzińska oraz wspomagająca ją siostra Helena Wardzińska-Mańko. Te właśnie dwie panie, brały ze sobą duży kosz kartoflany i niosąc go szły na akcje budząc żadnych podejrzeń. Pani Bronisława Pachwicewicz skończyła nawet kurs podchorążówki i miała stopień oficerski. Dziś stopień oficerski posiada pani Helena Mańko. Reszta personelu służy u Pana Boga. Cześć ich pamięci.

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Pierwsze miesiące po przejściu frontu

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 50

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Jak wspominaliśmy w jednym z poprzednich odcinków, drugą co do wielkości po Armii Krajowej formacją działającą na terenie Siemiatycz i okolic były Narodowe Siły Zbrojne. Liczyły one w kraju 170 tys. żołnierzy i oficerów. Ta formacja nie podlegała Rządowi Polskiemu w Londynie.  Nie była zatem wspierana finansowo przez ten Rząd. Dlatego też żołnierze tej formacji zmuszeni byli niejednokrotnie uciekać się do zbiórek od ludności bielizny, odzieży (swetry, kożuchy, a czasami żywności). Na przykład do dnia dzisiejszego wypowiadane jest nazwisko syna - żołnierza NSZ, ale wówczas nikt do legitymacji nie zaglądał (określany był jako „Leśny”), że chodził po zasobniejszych domach i prosił o słoninę. A przecież sam pochodził z zasobnej rodziny, w której tej słoniny nie brakowało. Ale wówczas można było powiedzieć, że ta słonina zbierana była na potrzeby zgrupowania około sześciuset żołnierzy i ich wyżywienia w ramach akcji „Burza”, jakie miało miejsce 9 lipca 1944 roku w Kłopotach.

Powiat w Narodowych Siłach Zbrojnych dzielił się według instrukcji organizacyjnych na Wojskowe Komendy Rejonu. Na terenie powiatu Bielsk Podlaski (do którego należały wówczas Siemiatycze) istniały następujące WKR: 1. Ciechanowiec, 2.Wyszki, 3. Brańsk, 4.Bielsk Podlaski, 5.Boćki, 6.Grodzisk, 7.Drohiczyn, 8.Siemiatycze, 9. Wysokie Litewskie, obejmujący gminy Mielnik, Milejczyce i Kleszczele.

Komenda Rejonu VIII - Siemiatycze miała skład następujący: Komendant Wojskowy Rejonu - Stanisław Kuchciński ps. „Bogusławski”, Zastępca Komendanta Rejonu - Stefan Kwaśniewski ps. „Kruk”, Kwatermistrz - brak danych, Kierownik Informacji - Stefan Kwaśniewski ps. „Kruk”, Kierownik łączności - Zygmunt Peretko ps. „Longinus”, Komisarz cywilny - brak danych, Zastępca komisarza cywilnego - ps. „Legat”  (N.N.), Kierownik duszpasterstwa - ks. Tomasz Lipecki ps. „Pustelnik”.

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Pierwsze miesiące po przejściu frontu

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 49

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Działania Armii Krajowej ludność oceniała wysoko, bowiem oddziały tej formacji tępiły zwykłych bandytów podszywających się za partyzantów. Wykonywane były często na tych ludziach wyroki śmierci. Tak było w Pakaniewie koło Milejczyc, Hornowszczyźnie czy naszych Siemiatyczach. Odział Władysława Łukasika ps. „Młot” stał się znany w Siemiatyczach, bowiem zjawiał się często zarówno w Siemiatyczach jak i okolicy - często na Stacji Kolejowej w Siemiatyczach i moście kolejowym na Bugu w rejonie Fronołowa. Tu było bardzo wygodnie działać oddziałom partyzanckim, bowiem most kolejowy żelazny został w ramach działań wojskowych wysadzony w powietrze (pisaliśmy o tym w jednym z poprzednich odcinków). Obok mostu zwalonego wojskowi saperzy radzieccy zbudowali most drewniany. Przez ten most pociągi przejeżdżały bardzo powoli. W czasie tego przejazdu w jedną czy drugą stronę, można było wsiąść do pociągu i z niego wysiąść. To umożliwiało przejazd partyzanckich oddziałów z jednej na drugą stronę Bugu, a więc przenikanie i przemieszczanie się z województwa białostockiego do lubelskiego i warszawskiego. Oddziały tej formacji na naszym terenie działały do lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Pokazowy proces resztek żołnierzy - partyzantów działających na naszym terenie odbył się latem 1952 roku w tak zwanym „Klubie” koło cerkwi p.w. Świętych Piotra i Pawła.

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Pierwsze miesiące po przejściu frontu

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 48

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Podkreślić należy, że Armia Krajowa podlegała wówczas dyrektorom Rządu Polskiego na emigracji w Londynie. Po wkroczeniu Armii Radzieckiej na tereny Polski i ruszeniu ofensywy styczniowej na Berlin już 19 stycznia 1945 roku oficjalnie rozwiązano tę największą liczebnie podziemną formację wojskową (liczyła ona w styczniu 1945 roku  350 tys. żołnierzy). Nie wszyscy dowódcy terenu rozkazowi się podporządkowali. Na terenie Siemiatycz i okolic nadal działały oddziały Armii Krajowej pod dowództwem rotmistrza Zygmunta Siendelarza (ps. „ŁUPASZKA” ). Zainteresowanych szczegółowymi działaniami wymienionych oddziałów na naszym, i nie tylko naszym terenie odsyłamy do książki Tomasza Łobuszewskiego i Kazimierza Krajeńskiego pt. „Od Łupaszki do Młota 1944-1949 r.”

Czytelnikom przedstawiamy jeden z epizodów, jaki miał miejsce w Siemiatyczach. Otóż w nocy z 1 na 2 czerwca 1945 roku w Siemiatyczach pojawił się 1 szwadron Brgady Wileńskiej. W takich akcjach rozbrajano posterunki MO, jednostki KBW, dokonywano rekwizycji pieniędzy i towarów. W Siemiatyczach działała już w 1945 roku Spółdzielnia Rolniczo-Handlowa. Jej prezesem był przybyły z rejonu Sokołowa Podlaskiego pan Lucjan Wąsowski. Stróżem nocnym i dozorcą był pan Józef Skutnicki z Siemiatycz. Transakcji kupna towarów dla spółdzielni dokonywano przy pomocy gotówki. Pan prezes do kieszeni pobrał z kasy znaczną kwotę pieniędzy (jak się wówczas mówiło „papugę pieniędzy”) i 2 czerwca miał jechać do Siedlec i Warszawy po towary. Pan prezes mieszkał nieopodal siedziby spółdzielni przy dzisiejszej ul. Pałacowej (na miejscu pawilonu handlowo-usługowego vis a vis budynku Szkoły Specjalnej). Za budynkiem, w którym mieszkał, były posadzone kartofle. Po towary dla spółdzielni jeździł spółdzielczy samochód. Z nim po zakupy wybierali się drobni siemiatyccy sklepikarze. Tak więc ludzie wiedzieli, że np. „jutro” jedzie samochód spółdzielczy do Siedlec czy Warszawy z panem prezesem „nadzianym pieniędzmi”. W nocy z 1 na 2 czerwca 1945 roku do domu – mieszkania - pana prezesa przyszli wojskowi z siemiatyckim przewodnikiem z „prośbą” o pieniądze. Pan prezes Wąsowski w rozterce. Tu są „leśni” walczący o wolną Polskę, a tu konkretni ludzie, którzy z uciułanych pieniędzy założyli swoją autentyczną spółdzielnię. Wybór był prosty. „Panowie, takeście mnie łomotaniem do drzwi i okien przestraszyli, że muszę natychmiast załatwić się. Łazienek i ubikacji wówczas w domach nie było. Pan prezes wyszedł z pilnującym go partyzantem za dom w kartofle. Tu szybko wyjął z ubrania pieniądze i opuścił bruzdę. Nogą zsunął ziemię na zwitek pieniędzy i na to posadził, jak to się mówiło „japońskiego grzybka”. Po powrocie wszyscy do spółdzielczej kasy, którą pan prezes otworzył, ale w kasie nic nie było. Przeprowadzona rewizja osobista nie wykazała większej sumy pieniędzy, za wyjątkiem pieniędzy osobistych. Partyzanci dokonali jednak rekwizycji wyrobów tytoniowych i cukru ze spółdzielni. Następnego dnia rano przywołano dozorcę Skutnickiego i kazano kopać pod „japońskim grzybkiem”. Ku zdziwieniu osób towarzyszących temu procederowi, wyciągnięto pakiet z pieniędzmi. Zdarzenie to relacjonował sam pan Józef Skutnicki.

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Działania Armii Krajowej w rejonie Siemiatycz i okolic

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 47

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Jak pisze w swym opracowaniu Władysław Żarski-Zajdler (Ruch oporu w latach 1939-1944 na białostocczyźnie, Referat materiałowy, cz. 2, Wojskowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1966) postawione zadania 2 pułku ułanów spieszonych Armii Krajowej wypełniał w miarę swych możliwości. W rejonie Hajnówki kilkakrotnie przerywał łączność kolejową na linii Hajnówka-Czeremcha-Siedlce. Urządzono kilka zasadzek na transporty niemieckie, niszcząc kilka samochodów nieprzyjaciela. Znając doskonale własny teren, w większości przypadków oddziałom partyzanckim udawało się wychodzić cało z niemieckich obław. Niebagatelną rolę odgrywali tu informatorzy i łącznicy uprzedzający w porę oddziały partyzanckie o organizowanych obławach, co pozwalało na unikanie walki w przypadkach znacznie przeważających sił nieprzyjaciela. Skutecznym schronieniem dla partyzantów były nasze lasy, do których Niemcy niechętnie wkraczali. Na trasie Siemiatycze-Ciechanowiec III batalion kilkakrotnie urządzał zasadzki na tabory niemieckie. Jedna z większych potyczek miała miejsce w okolicy wsi Skiwy Duże w lipcu 1944 roku. W miarę zdobywania sprzętu i uzbrojenia powiększono liczebność batalionów. W lipcu 1944 roku stan oddziałów pod bronią wynosił ponad 600 ludzi. Dość szczegółowy opis działalności Armii Krajowej na naszym terenie niedawno opisywał pan Waldemar Jankowski w artykułach „Jak uratowano Nurzec-Stację Kolejową przed niemiecką pacyfikacją”. To właśnie na terenie lasów nurzeckich było uroczysko trudnodostępne, gdzie szkolono kadrę oficerską (podchorążówka). Armia Krajowa zajmowała się nie tylko zadaniami szturmowymi, ale prowadziła pracę wywiadowczą, kontrwywiadowczą, prowadzono spisy zbrodniarzy wojennych, itp. To pan Władysław Żarski-Zajdler w cytowanym wstępie opracowaniu na stronie 105 pisze: „Do największych sukcesów wywiadu terenowego zaliczyć należy: wykrycie i rozpoznanie na wiosnę roku 1944 w powiecie Bielsk Podlaski (w rejonie Siemiatycz, do którego to powiatu wówczas należały Siemiatycze - przypis autora artykułu) nowej broni powietrznej Hitlera - rakiet V-1 i V-2, będących jeszcze wówczas w stadium prób. Wywiadowcy obwodu Bielsk Podlaski natrafili na wypadki rozrywania się takich rakiet, przy czym zabity został jeden chłop i spalona została stodoła (stodoła pana Wileńskiego z Sytek - dopisek autora artykułu). Ze szczątków rakiet ocalały urządzenia elektryczne, które rozebrano i następnie wraz z meldunkiem wysłano do Komendy Głównej w Warszawie”.

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Polskie podziemie w Siemiatyczach i okolicy

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 43

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

O Polskim podziemiu w okresie wojny i okupacji wiedziało się tyle, co np. o prądzie elektrycznym płynącym w przewodach. Przeciętny zjadacz chleba wiedział, że prąd w przewodach chyba jest, ale dopiero jak przewody się zwarły i powstało iskrzenie, wówczas człowiek był przekonany, że on naprawdę jest i działa. Na białostocczyźnie największymi podziemnymi organizacjami wojskowymi były Armia Krajowa i Narodowe Siły Zbrojne. Skupimy się głównie na tych najliczniejszych formacjach podziemnych, które też działały na terenie Siemiatycz i okolic.

Dowódcą białostockiego okręgi Armii Krajowej, w skład którego wchodziła placówka AK w Siemiatyczach, był pułkownik Władysław Liniarski, pseudonim „Mścisław”, „Wuj”. Był on najdłużej dowodzącym Komendantem Białostockiego Okręgu AK. Funkcję Komendanta Białostockiego Okręgu Armii Krajowej pełnił od czerwca 1942 r. Aresztowany został dopiero 31 lipca 1945 roku przez tropicieli NKWD i U.B.P. W więzieniu przebywał do 1954 r. Odznaczony Orderem Wojennym „Virtuti Militari” kl. V za osobistą odwagę i męstwo. Trzykrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych oraz za całokształt zasług żołnierskich i obywatelskich - Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami.

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Front linii Wisły ruszył na Berlin

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 42

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Jak wspominaliśmy w jednym z poprzednich artykułów, w Siemiatyczach ziemia drżała, kiedy w połowie stycznia 1945 roku Armia Radziecka „katiuszami” ostrzeliwała Warszawę. Większość jednostek radzieckich z Siemiatycz przeniosła się w kierunku Warszawy. W Siemiatyczach i okolicy zaczęły się rozrachunki z nadgorliwymi wykonawcami szczególnie porządków władzy radzieckiej z okresu po 17 września 1939 do 1941 roku. Każdej niemal nocy ktoś z tych ludzi został rozstrzelany. Byli to głównie ci osobnicy, którzy w wymienionym okresie pojawili się w różnych miejscowościach jako rzemieślnicy (cieśle, murarze, ślusarze, itp.) przysłani przez władzę radziecką. Tak zginęło małżeństwo Gruzinów w rejonie Ostrożan, tak zginął Franciszek Koźluk - cieśla z Krasewic Starych. Podobnie było na kolonii w Kłopotach, Lachówce i innych miejscowościach, w tym w Siemiatyczach. Bardziej aktywnym Białorusinom, którzy uwierzyli zarówno Rosjanom i Niemcom w stworzenie na tych terenach Zachodniej Białorusi dawano 24 godziny na opuszczenie dotychczasowego miejsca zamieszkania i wyjazdu do upragnionej ojczyzny na wschód. Kto dokonywał tych egzekucji wysiedleń? Ludność potocznie nazywała ich „leśnymi”. Należałoby im poświęcić nieco miejsca, bo do dziś nie napotkałem kompleksowego opracowania z wyszczególnieniem rodzaju działających formacji i ich specyfiki działania. A rzeczywiście w tamtych czasach nikt nie zaglądał do legitymacji „leśnych” i wszystkich „ładowano do jednego worka”, niezależnie od tego, czy był to zwykły „watażka” działający we własnym imieniu, czy kilkuosobowej grupy, czy to był żołnierz formacji autentycznie niepodległościowej. Tak czy owak był to trudny okres, w którym popełniono wiele pomyłek i błędów pod wpływem impulsywnego działania, że wschodnia granica Polski miała być na Bugu, że Rosjanie nie pomogli walczącej powstańczej Warszawie, że pozostałe w Siemiatyczach i okolicy jednostki NKWD niczego dobrego nie wróżą, tylko następne wysiedlenia patriotów polskich na Syberię, tak jak to stało się z pierwszym dyrektorem Siemiatyckiego Gimnazjum i Liceum, Sylweriuszem Trenguttem.

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Armia Radziecka w Siemiatyczach

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 41

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

W końcowych miesiącach 1944 roku obok kursujących w obiegu rubli radzieckich pojawiły się niby polskie pieniądze - złote. Dziś wiemy, że były to banknoty zaprojektowane przez grafików radzieckich drukowane w Moskwie. Ich relacja do rubla radzieckiego była jak 1:1 tzn. jeden polski złoty równał się wartości jednego rubla radzieckiego. Pamiętam, że za świąteczną choinkę średniej wielkości zapłacić trzeba było 50 zł. Święta minęły bez szczególnych zdarzeń, z tym, że były spokojne i skromniutkie. W dwa tygodnie po świętach w Siemiatyczach, gdy się wyszło z domu na dwór w godzinach nocnych było słychać jak drżała ziemia. Na pytanie Rosjan, co to jest? Odpowiadali, że to „nasze katiusze odstrzeliwują Warszawę”. Jednostki radzieckie, które dotąd jeszcze stacjonowały zaczęły opuszczać Siemiatycze ruszając na zachód, jak mówili „na Berlin”. Pozostały tylko nieliczne jednostki NKWD.

Tymczasem do Siemiatycz licznie zaczęli napływać repatrianci ze wschodnich rubieży dawnej Polski, bowiem słyszeli, że obowiązywać będzie wschodnia granica Polski na rzece Bug. Repatrianci do Siemiatycz przybywali nie tylko ze wschodu. Na dzisiejszej ulicy Pałacowej w istniejącym do dziś budynku (budynek biznesu vis a vis Urzędu Skarbowego) od strony północnej zamieszkiwała rodzina czteroosobowa (kobieta, mężczyzna i dwóch chłopaków). Dwaj chłopcy Mirek i Marek byli w naszym wieku, tj. Mirek w wieku mojego starszego brata, Marek w moim wieku. Nic dziwnego, że zaczęliśmy się ze sobą kolegować. Dowiedzieliśmy się, że przybyli oni nie ze wschodu, ale zza Buga z rejonu Sarnak i Łosic, a ten pan nie jest ich ojcem, ale pasierbem i że nazywa się Pawłowicz. Na imię miał Tadeusz. Ci chłopcy nazywali go Panem Tadeuszem. Po latach okazało się, że Pan Tadeusz Pawłowicz to major wojska polskiego, z zawodu inżynier chemik, żołnierz Armii Krajowej okręgu Siedleckiego rozpracowujący ze swoim bratem Marianem tajemnicę spadających tu na nasze Podlasie Nadbużańskie niemieckich pocisków V-1 i V-2. Właściwe jego nazwisko to Kordzik Tadeusz i jego brat lekarz Marian. Wtopili się w społeczność repatriantów, kryjąc się w ten sposób przed aresztowaniami NKWD. Pan Tadeusz Pawłowicz wkrótce założył rozlewnię wód gazowanych i piwa w Siemiatyczach, zaopatrujący powstające w tym mieście restauracje „Pani Katiuszy”, „Izdebskiego”, „Koslera” i inne. Przebywał w Siemiatyczach bez mała 10 lat, tj. do momentu utworzenia w Siemiatyczach powiatu, a w nim powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa. W obawie przed rozszyfrowaniem jego przeszłości i aresztowaniem wyjechał z rodziną „w Polskę” zostawiając za sobą „zasłonę dymną” jakoby wyjechał na Warmie i Mazury. Rzeczywiście wyjechał do województwa mazowieckiego, dawniej warszawskiego. Żyd pan Kirszeblum po ruszeniu wojsk radzieckich na zachód, w ślad za nimi pojechał do Warszawy stąd do Izraela.

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach – Armia Radziecka w Siemiatyczach

„Kurier Siemiatycki” 2006, nr 40

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Uruchomiona od 1 października szkoła miała przedwojenną strukturę. Na parterze mieściła się szkoła powszechna (klasy I-VI). Na piętrze pierwszym mieściły się klasy gimnazjalne (I, II, III). Na drugim piętrze mieściły się klasy licealne i część gimnazjalnych, bowiem najwięcej było uczniów tej grupy.

Kierownikiem szkoły powszechnej został przedwojenny nauczyciel tej szkoły pan Bronisław Wielbut. Pierwszym dyrektorem siemiatyckiego gimnazjum i liceum w Siemiatyczach był przedwojenny dyrektor gimnazjum i liceum w Drohiczynie pan Sylweriusz Trengutt. Pierwszymi licealistami, którym wojna przerwała ukończenie matury, byli: Byczkowska Regina, Dębowski Bogumił, Gartkiewicz Maria, Kosińska Maria, Kozłowska Franciszka, Mazur Jan, Sołtan Danuta, Sołtan Zbigniew, Sudenis Anna, Tatarczuk Bogusław, Trengutt Stefan, Tymiński Lucjan, Warchiński Stanisław, Zwoliński Zygmunt, Sikorka Halina. To ci wymienieni już w maju 1945 roku, kiedy Trzecia Rzesza kapitulowała w Berlinie, w pośpiechu zdawali egzaminy maturalne i „pryskali”, czym prędzej z Siemiatycz „w Polskę”. Dlaczego? Dlatego, że po przesunięciu się frontu na linię Wisły w 1944 roku na zajętych terenach rozpoczęło swoją inwigilację NKWD.  Już w grudniu 1944 roku zaaresztowano pierwszego dyrektora siemiatyckiego gimnazjum i liceum w Siemiatyczach. Słuch o nim zaginął. Zaczęto prześwietlać uczniów klas starszych. Nadmienić trzeba, że większość z nich rzeczywiście należała do polskiego podziemia AK czy NSZ. Nieżyjący dziś profesor wyższej Szkoły Ekonomicznej w Krakowie pan Stanisław Wacławowicz na jednym ze zjazdów absolwentów naszej szkoły średniej wspominał ucieczkę przez ogrody Jana Żero - między ulicami dzisiejszej Pałacowej i Ogrodowej udało mu się uciec od szukającej go ekipy NKWD.

Pierwszymi nauczycielami gimnazjum i liceum w Siemiatyczach - profesorami jak ich wówczas musieli nazywać uczniowie byli: Gustaw Bartoszewicz, Mieczysław Bajbor, Józef Meder, Antoni Kuźniar, Wiktor Wasilewski, Irena Przełomiec, Czesław Kamiński, prof. Szczepanie, Bronisław Wielbut, Jadwiga Kosińska, ks. Stanisław Paczkowski, ks. Justyn Kruchliński.

Miejsce aresztowanego przez NKWD dyrektora gimnazjum i liceum w Siemiatyczach pana Sylweriana Trengutta objął dotychczasowy nauczyciel fizyki i matematyki w tej szkole pan profesor Wiktor Wasilewski.