Nawigacja
Linki
administrator
Skarb rabina
Po ostatniej wojnie, w naszym mieście pozostało po Żydach dużo opuszczonych budynków. Niektórzy ludzie wprowadziwszy się tam znajdowali ukryte kosztowności w zakamarkach domów. Ale jeden z największych skarbów odkryto w latach 1968-69 w siemiatyckiej synagodze, kiedy to zaczęto remont i adaptację tego miejsca na Powiatowy Dom Kultury.
Pracownicy brygady remontowej, odbijając stare, zniszczone cegły, odkryli schowki w czterech ścianach, gdzie w skrzyniach ukryte były pliki XVIII-wiecznych banknotów i woreczki z bilonem. Budowlańcy widząc, że nie są to monety ze złota, a stare banknoty i miedziaki, wyrzucili je na gruz leżący w środku budynku. Niektórzy robotnicy wzięli kilka sztuk na pamiątkę.
Po pewnym czasie nastąpiła zmiana brygady remontowej. Przybyli pracownicy Przedsiębiorstwa Konserwacji Zabytków z Warszawy, którzy kontynuowali remont. Odnaleziony przypadkowo skarb jednak zaginął. Nie wiadomo też, gdzie wywieziono gruz, na który banknoty zostały wyrzucone przez poprzednią ekipę.
Do dziś nieznany jest los skarbu ukrytego w synagodze. A może to pracownicy PKZ wywieźli go do Warszawy?
Eugeniusz Nowak
PS. Napisano na podstawie opowieści jednego z pracowników brygady remontującej siemiatycką synagogę.
Grecy w Siemiatyczach
W II połowie XVIII wieku księżna Anna z Sapiehów Jabłonowska, rozwijając siemiatycką gospodarkę i zakładając manufaktury, potrzebowała pracowników znających się szczególnie na budownictwie. W tym celu sprowadziła wybitnych fachowców aż z Grecji. Osiedlili się oni w należących do księżnej Słochach Annopolskich i pracowali dla potrzeb pałacu i okolicznych folwarków.
W XIX wieku nastąpiła częściowa asymilacja przybyszów z Grecji z miejscową ludnością. I tak dziś spotkać można jeszcze w naszym regionie osoby, które mają greckie korzenie. A przyczyniła się do tego księżna Jabłonowska.
Eugeniusz Nowak
Krzyż na rozstaju dróg
W dawnych czasach nie było kierunkowskazów, a na skrzyżowaniu dróg stawiano kapliczki i krzyże przydrożne, które - chociaż nieliczne, zachowały się do naszych czasów - dawniej służyły podróżnym w orientacji, w którym kierunku mają się udać, aby trafić do celu wyprawy.
W Siemiatyczach jednym z takich miejsc było rozwidlenie dróg na „Zamościu” między ul. Słowiczyńską i Górną, gdzie w II połowie XVIII wieku stał już duży murowany krzyż przydrożny. Ówczesna właścicielka Siemiatycz księżna Anna Jabłonkowska postawiła w tym miejscu również szpital dla ubogich. Być może, także zmarłych chowano przy tym krzyżu. Po drewnianym szpitalu z tamtego okresu, do naszych czasów nic się nie zachowało, po krzyżu również. Obecny, stojący tam krzyż to inna historia.
W czasie powstania styczniowego 1863 roku w Siemiatyczach zginał jeden z dowódców oddziałów powstańczych. Został on pochowany na wzniesieniu między ul. Słowiczyńską a Górną. Po upadku powstania rodzina tegoż żołnierza wyjednała u cara Rosji Aleksandra II zgodę na postawienie krzyża przy mogile powstańca.
Czas jednak zaciera ślady. Przy ostatnim odnowieniu krzyża zlikwidowano resztki napisu, który tam się znajdował i dziś mieszkańcy naszego miasta zapomnieli już o krzyżu na rozstaju dróg oraz w jakich okolicznościach został postawiony.
Eugeniusz Nowak
Ołtarz Księżnej
Księżna Anna z Sapiehów Jabłonkowska w swoim pałacu w Siemiatyczach miała kaplicę, gdzie znajdował się barokowy ołtarz pod wezwaniem Matki Boskiej Niepokalanej. Matka Boża stała na globie, a pod stopami miała węża. Okryta była pozłacaną sukienką. Księżna często modliła się przed tym obrazem, szczególnie w chwilach trudnych.
Po śmierci Anny z Sapiehów Jabłonowskiej w 1800 roku jej spadkobiercy sprzedali dobra i pałac bankierowi warszawskiemu Janowi Mayznerowi.
On to zlikwidował kaplicę pałacową, a ołtarz przekazał do siemiatyckiego kościoła. Dzięki temu po zniszczeniu pałacu, w czasie powstania styczniowego, pozostała cenna pamiątka po księżnej – ołtarz, który można dziś odnaleźć w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny przy drugim filarze po lewej stronie od wejścia.
Eugeniusz Nowak
Pierwsze szkoły w Siemiatyczach
Jak podają źródła pisane, pierwsze szkoły w Siemiatyczach powstały już w XV wieku przy parafiach – katolickiej i prawosławnej. Uczono tam dzieci czytania i pisania. Były to szkółki parafialne, ale nie było ciągłości nauczania. Zależało to od zaangażowania proboszczów i właścicieli miasta.
W pierwszej połowie XVIII wieku z inicjatywy księcia Michała Sapiehy powstaje ponownie szkoła parafialna przy kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Książę daje pieniądze proboszczowi na utrzymanie szkółki i nauczyciela – bakałarza, który często nie otrzymywał stałej pensji i był zdany na łaskę proboszczów, a później księży misjonarzy.
Dzieci siemiatyckie uczyły się tam czytania, pisania i rachunków.
W 1726 roku księża misjonarze pobudowali budynek szkolny i przytułek szpitalny tuż obok kościoła po przeciwnej stronie ul. Kościelnej (obecnie 3-go Maja). Budynek ten, chociaż po przebudowach, przetrwał szczęśliwie zawieruchy wojenne oraz pożary miasta i nadal służy - już nie jako szkoła, ale dom pogrzebowy.
W 1737 roku mieszkał w salce szkolnej nauczyciel i jednocześnie uczył dzieci. Często zdarzało się, że zapachy gotowanej zupy rozchodziły się po całej sali w trakcie nauki.
Za czasów księżnej Anny Jabłonowskiej w drugiej połowie XVIII wieku obowiązek nauczania dzieci mieszczańskich spadł na pisarza miejskiego, który musiał nauczać je czytania, pisania i rachunków. Co roku był zobowiązany przedstawić księżnej uczące się u niego dzieci oraz wykazać ich postępy w nauce. Miasto za to wynagradzało go pensją.
Po likwidacji zakonu jezuitów i przerwaniu czasowo nauczania szkolnego w Drohiczynie, powołano w Siemiatyczach sześcioklasową szkołę powszechną, w której dzieci uczyło już kilku nauczycieli, a nawet i nauczycielki. Szkołę tę jednak Komisja Edukacji Narodowej zlikwidowała w 1786 roku (z powodu słabego poziomu nauczania) pomimo, że nauki pobierało tam 160 uczniów.
W 1783 roku powstała również - z inicjatywy księżnej Jabłonowskiej - szkoła położnych, w której uczyły się dziewczęta i młode kobiety, nie tylko z miasta, ale i całego Podlasia. Nauka była bezpłatna i trwała cztery miesiące. Po odbyciu dwóch turnusów uczennice otrzymywały świadectwo. Po śmierci księżnej w 1800 roku szkoła położnych przestała istnieć.
I znów w Siemiatyczach nauczanie powróciło tylko do szkół parafialnych. Tym razem przy parafii cerkiewnej oraz przy synagodze, bo przy parafii katolickiej nie można było prowadzić nauczania. Zakazały tego władze zaborcze.
Eugeniusz Nowak
Siemiatyckie sfinksy
Przed budynkiem starostwa w Siemiatyczach stoją dwa sfinksy. Skąd one się wzięły?
W II połowie XVIII wieku właścicielką Siemiatycz była księżna Anna z Sapiehów Jabłonowska, która to w czasie swych podróży wstąpiła do Egiptu i tam zwiedzając piramidy w Gizie zakochała się w sfinksach stojących obok. Po przyjeździe do Siemiatycz postawiła sfinksy przy bramie wjazdowej do swojego pałacu, w którym miała piękne zbiory muzealne nazywane dawniej Gabinetem Historii Naturalnej. Po śmierci księżnej w 1800 roku spadkobiercy sprzedali majątek i pałac za długi, a zbiory muzealne zakupił car Rosji Aleksander II.
W czasie bitwy w powstaniu styczniowym 7 lutego 1863 roku pałac wraz z 26 rannymi powstańcami spłonął. Pozostały tylko sfinksy, które strzegły ruin. Kiedy w 1952 roku utworzono w Siemiatyczach - po raz pierwszy - powiat, na ruinach pałacu zbudowano gmach Powiatowej Rady Narodowej, w której to obecnie swoją siedzibę mają starostwo i prokuratura.
W Siemiatyczach jest jeszcze jeden kamienny sfinks, usytuowany przy Zespole Szkół, przy ul. Kościuszki. Ten został przeniesiony w 1945 roku z Bacik Średnich. Pochodzi z 1906 roku, a wykuty został przez kamieniarzy w Sarnakach i postawiony przed dworem hrabiego Ciecierskiego.
Eugeniusz Nowak
Spory siemiatyckich rzemieślników
W Siemiatyczach już w XV wieku powstały cechy skupiające rzemieślników. W 1664 roku przywilej zezwalający na uprawianie rzemiosła nadano też siemiatyckim Żydom.
Wzrost konkurencji spowodował, że w mieście zaczęły się, trwające prawie 100 lat, spory między żydowskimi a chrześcijańskimi rzemieślnikami. Najbardziej zagorzała walka toczyła się, gdy cech chrześcijański uzurpował sobie wyłączne prawo do kupowania surowca, na co rzemieślnicy żydowscy się nie zgadzali. I tak pod koniec XVII wieku wynikł spór między chrześcijańskim cechem szewskim a żydowskim dotyczący właśnie konkurencji w zaopatrzeniu w surowiec. W II połowie XVIII wieku rzemieślnicy chrześcijańscy wnieśli do księżnej skargę przeciwko Żydom, że „ci bezprawia czynią i w niedzielę handlują”, przez co chrześcijanie nie mogą rano iść na zakupy, bo w tym czasie idą na nabożeństwa do cerkwi i kościoła.
Kres sporom położyła dopiero księżna Anna Jabłonowska, która w XVIII wieku zniosła wszystkie cechy rzemieślnicze w Siemiatyczach, uznając, że są to organizacje hamujące rozwój miasta.
Ponownie cechy rzemieślnicze powstały w Siemiatyczach dopiero w XX wieku w okresie międzywojennym.
Eugeniusz Nowak
Tajemniczy dzban
W starym grodzisku nad rzeką Kamionką pełno było śladów przeszłości. Ludzie znajdowali w tym miejscu różne rzeczy, a to stare kute kowalskie gwoździe, a to podkowy, czy skorupy glinianych garnków.
Za wałami nad brzegiem rzeki w zaroślach ukryty był stary gliniany tajemniczy dzban. W środku wyrósł piękny jałowiec. Jeden ze zbieraczy staroci, chodząc po grodzisku, zwrócił uwagę na ten jałowiec. Kiedy chciał go wykopać, okazało się, że rośnie w starym glinianym dzbanie o dziwnym ornamencie. Wykopał dzban, zabrał do samochodu wraz z jałowcem i zawiózł do domu.
Jak wieść gminna niesie dzban ten szczęście i bogactwo przyniósł rodzinie.
Eugeniusz Nowak
Ulica Pałacowa
Skąd ta nazwa? Na początku XVIII wieku nie było tej ulicy. Z Rynku, by dojść do pałacu, trzeba było przejść obecną ulicą 11 Listopada.
Księżna Jabłonkowska patrząc z okna swej siedziby w kierunku Rynku widziała macewy cmentarza żydowskiego. Przebudowując Siemiatycze w II połowie XVIII wieku ówczesna właścicielka miasta poprowadziła szeroką ulicę łączącą pałac z Rynkiem przez ten cmentarz. Zakazała też grzebania tam zmarłych. Natomiast na nowy cmentarz przekazała działkę przy obecnej ul. Kościuszki.
Rabini oburzeni zniszczeniem i profanacją grobów, rzucili klątwę na właścicielkę Siemiatycz. Księżna chcąc załagodzić spór z Żydami ufundowała synagogę.
Ale klątwa dalej działała, bo jak głosi wieść z tamtych czasów, kiedy Anna Jabłonowska zmarła w Ostrogu na Wołyniu (dzisiejsza Ukraina) w 1800 roku ziemia nie przyjęła trumny i do dnia dzisiejszego nie wiadomo, w którym miejscu księżna jest pochowana.
Eugeniusz Nowak
W cieniu średniowiecznych dębów
Wędrując przez leszczynowy las w okolicach Siemiatycz, pewien turysta wszedł na wzniesienie, jedne z wielu w tym miejscu. Piękno terenu i zapach kwiatów sprawiły, że sen przyszedł niespodziewanie.
W śnie znalazł się nagle w innym świecie. Stał na wzgórzu, wśród rosnących starych dębów, z którego widać było dolinę rzeki i gród. Nasyp, drewniana palisada, fosa i mały drewniany zamek. Na dziedzińcu widać było grupę ludzi w dziwnych strojach z epoki średniowiecznej, a może jeszcze odleglejszej.
Na wierzchołku góry pełno było dużych głazów, wśród których stała grupa kilku osób jakby modlących się. Nie, to nie były modły, a raczej obrzędy jakiegoś pogańskiego kultu. Jeden z tych ludzi podszedł do śniącego, mówiąc dziwnym językiem, że jest to miejsce święte, a obcym wstęp tu jest wzbroniony. W śnie turysta odszedł ścieżką w dół i znalazł się w starym dębowym lesie. Ogarnął go potworny strach. Przebudził się. Zaczął się rozglądać. Rzeczywiście znajdował się na wzgórzu. Wyciągnął z plecaka mapę i stwierdził, że znajduje się w miejscu, gdzie była tu największa góra w okolicy.
Turysta ten, kiedy przyszedł na nocleg do Siemiatycz, począł rozpytywać, co tam było. Dowiedział się, że w latach siedemdziesiątych XX wieku wydobywano tu glinę dla Zakładów Ceramiki Budowlanej w Siemiatyczach, niszcząc zachodnią stronę góry. W latach osiemdziesiątych szczyt zniwelowano i zasadzono sosnowy las, co już nic nie przypomina dawnego wzgórza.
Okoliczna ludność nazwała to miejsce Górą Czarownic, jako że pełno było tu głazów, które nadawały temu miejscu tajemniczości. Głazy te w XIX wieku przewieziono do Siemiatycz, porozbijano i zrobiono ogrodzenie cmentarne. Drobne kamienie jeszcze w okresie międzywojennym ludność zbierała i wywoziła na budowę drogi Siemiatycze – Milejczyce. Nazwa topograficzna tej góry to Wilcza Góra, może dlatego, że dawniej, kiedy zawyły tam wilki, to było słychać w okolicy i w mieście.
A pozostałość po grodzisku? Jeszcze tak niedawno była tu polana, gdzie były widoczne wały ziemne. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku zasadzono tu las sosnowy, który zakrył historię dawnych lat i tak jak na stokach wzniesienia obok grodziska zakrył cmentarz zmarłych tu ludzi epoki średniowiecza.
Eugeniusz Nowak
Włochy Pastavy
Białoruś Zehdenick
Niemcy Etterbeek
Belgia Kobryń
Białoruś