Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku niewyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nawigacja

Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2005, nr 22

czwartek, 16 kwiecień 2015 16:37

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach - Okupacja Niemiecka

„Kurier Siemiatycki” 2005, nr 22

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Rok 1942, to rok, kiedy prysły niemieckie przewidywania o wymazaniu Rosji Stalina z mapy świata w przeciągu ośmiu tygodni od rozpoczęcia wojny ze Związkiem Radzieckim. Front ukształtował się na linii: przedpola Leningradu (dziś Petersburga), Moskwy i Stalingradu (dziś Wołgogradu). Za pomocą nielicznych przechowanych przez mieszkańców Siemiatycz radioodbiorników radiowych, dochodziły pocztą pantoflową wieści wzbudzające jakąś nadzieję. Tymczasem w Siemiatyczach niektóre fakty przerażały mieszkańców bądź wprawiały w zdziwienie. Otóż któregoś dnia rozeszła się wieść po Siemiatyczach, że w czasie odprawiania Mszy Świętej w kościele pw. Wniebowzięcia N.M.P. został zabrany przez Niemców ksiądz wikariusz Justyn Kruhliński. Jak się później okazało zabrany został także proboszcz siemiatycki ksiądz Stanisław Paczkowski. Zaaresztowano też siemiatyckiego adwokata Pana Czarneckiego, znającego biegle język niemiecki. Załadowano wszystkich na samochód i powieziono przez Siemiatycze w nieznanym kierunku. Siemiatyczanie wiedzieli co to oznacza i w myślach żegnali swoich duszpasterzy. Zdziwienie było wielkie i radosne, kiedy następnego dnia obaj księża byli w Kościele i odprawiali Mszę Św. Do domu także powrócił mecenas Czarniecki.

W niedługim czasie do księdza, do Siemiatycz, przyjechał w mundurze wysokiego oficera niemieckiego osobnik, z którym ksiądz Justyn Kruhliński prezentował się po mieście przedstawiając znajomym swego kuzyna. Nikomu jednak nie przychodziło do głowy jak to często robią niektórzy, że ksiądz współpracuje z Niemcami. Patrzono z obawą i uwagą, co będzie dalej.

Innym razem do kościoła pw. Wniebowzięcia N.M.P., w niedzielę, przyszedł oficer niemiecki. Stanął wśród wiernych i nabożnie się modlił, ale inaczej niż nasi wierni. Miał książeczkę do nabożeństwa, często klękał i wstawał wpatrzony w tekst książeczki. W pewnym momencie Mszy Świętej podszedł do niego jeden z Siemiatyczan i coś mu tłumaczył, po czym obaj poszli przez kościół do zakrystii. Okazało się, że w czasie Mszy Świętej obie bramy wyjściowe zostały obstawione przez żandarmów niemieckich, którzy czekali na zakończenie Mszy Świętej, aby pochwycić tego oficera. Tymczasem oficer został wyprowadzony przez zakrystię i przejście klasztorne w kierunku kładki na rzece Kamionce, przez tak zwane kanały. Później, chyba zimą 1942/43 roku, ksiądz Justyn Kruhliński zaczął chodzić w pięknej, autentycznej czapce pilota samolotu wojskowego (skórzana czapka ocieplana białym kożuszkiem). Na pytanie znajomych skąd ma taką czapkę, odpowiadał, że od swego brata, pilota. Trzeba było wierzyć w to, co było mówione. Nie wszyscy wtajemniczeni w konspirację znali prawdę. Sprawa wyjaśniła się dopiero po wojnie. Ale o tym napiszemy w następnym odcinku. Ksiądz Justyn Kruhliński w czapce tej, w okresie zimowym, chodził do końca swych dni.

Czytany 4691 razy