Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku niewyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nawigacja

Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2006, nr 15-16

czwartek, 16 kwiecień 2015 16:35

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach - Okupacja Niemiecka

"Kurier Siemiatycki" 2006, nr 15-16

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Któregoś czerwcowego popołudnia 1944 r. na ul. Conrad von Hotzendorf (dzisiejsza Pałacowa), zajechała kawalkada samochodów wojskowych. Zastawiła całą ulicę od rynku (dzisiejszego Placu Jana Pawła II) do końca ulicy, do sfinksów (1). Z samochodów zaczęli wyskakiwać niemieccy żołnierze. Staliśmy z bratem na ulicy i patrzyliśmy na nich. Brat miał wówczas 12 lat, a ja 9 lat. Oni patrzyli na nas, większość z nich miała po 16 może 17 lat. Okazało się, że to był ostatni dłuższy odpoczynek tych młodych żołnierzy przed obsadzeniem ich na linii frontu w rejonie Brześcia Litewskiego nad Bugiem.

Po chyba półgodzinnym odpoczynku i „rozprostowaniu kości”, chłopcy-żołnierze niemieccy zaczęli wsiadać do samochodów. A że ulica, jak wyżej wspomniano, była głucha, bez wyjazdu, każdy samochód zrobił skręt w lewo i cofał się w poprzek jezdni, następnie skręcał w lewo i cała kolumna samochodów była odwrócona w stronę rynku.

Temu odpoczynkowi i manewrowi zawracania przyglądał się ze schodów przed budynkiem poczty (dziś szkoła specjalna) szef urzędu poczty niemieckiej Herman Sperer. Kierowca jednego z wojskowych samochodów cofających naprzeciw wejścia do budynku poczty, tyłem samochodu dotknął do niedawno (przed dwoma laty) posadzonego drzewka lipowego, które się trochę odchyliło do tyłu. Nagle szef poczty zbiegł po schodach obok tego samochodu i zaczął krzyczeć po niemiecku i pokazywać na drzewko trochę odchylone przez tył samochodu. Kierowca wyskoczył błyskawicznie z kabiny stał na baczność przed bądź co bądź cywilem, wysłuchał reprymendy, przeprosił, zasalutował i pokornie wsiadł do samochodu. Cała kawalkada ruszyła na front. Temu drzewku nic się nie stało. Stoi do dziś piękna lipa przed wejściem od frontu do szkoły specjalnej.

Smutno dziś tylko, że tak lekką ręką wycina się u nas drzewa, także wiele z tych, które ocalały od czasów wojny przy ulicach naszego miasta. Tak sobie rozważam, ile jeszcze czasu upłynie, aby Polacy przekonali się, że drzewo to skarb. Ono długo rośnie i trzeba je chronić podobnie jak szef poczty niemieckiej przed 60-ciu laty w okupowanym kraju. Oni już wtedy wiedzieli, że jak zginął drzewa i ptaki, zginął też i ludzie.

 ____

1. Wówczas ul. Conrad von Hotzendorf kończyła się przy sfinksach i była zamknięta. Ulicy niniejszej Legionów Piłsudskiego wtedy nie było. Były ogrody po jednej i drugiej stronie.

Czytany 2715 razy