Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku niewyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Nawigacja

Kalendarium II wojny światowej - "Kurier Siemiatycki" 2005, nr 28

czwartek, 16 kwiecień 2015 16:37

Kalendarium II wojny światowej w Siemiatyczach - Okupacja Niemiecka

„Kurier Siemiatycki” 2005, nr 28

Tekst: Mieczysław Matosiuk, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Siemiatycz

Pan Wojciech Dymitrow w artykule „Trochę niebezpieczne zajęcia” zamieszczonych w numerze 190 „Życia Warszawy” z 10-11 sierpnia 1969 r. opisuje swoje przygody wojenne jako agenta wywiadu. W artykule napisał „Kiedyś trafił nam się tłusty kąsek. Władze kościoła prawosławnego i organizacja nacjonalistów białoruskich, licząc się już wtedy z wybuchami wojny radziecko–niemieckiej, opracowały wraz z Niemcami plany utworzenia „niepodległej” Białorusi. Poświadczony urzędowo odpis tego dokumentu zdołałem odkupić od sekretarza praskiej cerkwi. Kosztował 200 dolarów”. Dopóki trwała przygoda wojenna niemieckiej armii na wschodzie i niemal bez wystrzału pokonywała ona kilkadziesiąt kilometrów dziennie, a władcy III Rzeszy planowali, jakie to pomniki zwycięstwa postawią w Moskwie, zapomnieli o polityce wobec podbitych narodów Ukrainy i Białorusi, o mamieniu ich utworzeniem „niepodległych” państw. Przypominali sobie o tym, gdy zaczęła się prawdziwa wojna, kiedy na przedpolach Leningradu, Moskwy i Stalingradu zaczęli ginąć ich ludzie i sprzęt wojenny. Wtedy zaczęli wskazywać zarówno Ukraińcom, jak i Białorusinom, że ich wrogiem są Rosja bolszewicka i dawni przedwojenni władcy tych ziem – Polacy(1).

Tu, w Siemiatyczach, można było też odczuć zmiany polityki okupanta. Jak w poprzednich artykułach pisaliśmy, polskie szkoły trwały na Białostocczyźnie krótko. Zostały zlikwidowane w październiku 1943 r. Białoruskie szkoły zaczęły powstawać także i trwały po roku 1943. Jak pisano wcześniej (numer 23) dzwony zdejmowano tylko ze świątyń katolickich. Dzwony cerkiewne pozostawały nienaruszone. W urzędach niemieckich (siemiatyckim magistracie, gminie, grundstücku, policji czy żandarmerii) zatrudniano w większości Białorusinów i Ukraińców. Na przykład tych ostatnich w siemiatyckiej żandarmerii było kilku. Wśród nich wyróżniał się wzrokowo „Pietia”, śniady młodzieniec. Zajmował się końmi, które były w użytku siemiatyckiej żandarmerii. W białoruskiej szkole odbywały się uroczystości. Siemiatyczanie długo wspominali wspaniałe wykonanie białoruskiego tańca „Lawonicha” przez dwie młode Białorusinki z Siemiatycz. Za pośrednictwem niemieckiego Urzędu Poczty w Siemiatyczach, niektórzy aktywiści mniejszości narodowych prenumerowali gazetę w języku mniejszości narodowych „Nowoje słowo”. Przed laty jeden z Siemiatyczan pokazywał mi dobrze zachowany egzemplarz tej gazety. W Bielsku Podlaskim powstał Komitet Białoruski. Jego prezesem był pan Gołubowski (2).

Działalność propagandowa nacjonalistów białoruskich koncentrowała się, jak wyżej już częściowo wspomniano, na gloryfikacji Niemiec hitlerowskich, krytyce Rosji Stalina i budzeniu nienawiści do Polaków. W połowie 1943 roku Komitet Białoruski przyjął nazwę „Zjednoczenie Białoruskie”(3). Jednak efekty działalności Zjednoczenia były znikome. Większość społeczeństwa Białoruskiego ustosunkowała się do niego wrogo. Nie cieszyła się też większą poczytnością mniejszości siemiatyckiej gazeta „Nowoje słowo”. Podobnie, nie znalazły też szerszego odzewu wydawane przez Niemców odezwy i zagrożenia surowymi karami osób, które znają nazwiska „polskich bandytów”, a ich nie ujawniają władzom okupacyjnym. „Bandyci polscy” zaczęli coraz częściej dawać znać o sobie. Przerywano linie łączności, wykolejano bądź wysadzano w powietrze pociągi, atakowano zbrojne ekipy żandarmerii w terenie. Ogólnie mówiąc, Białorusini siemiatyccy nie dali się zwieźć hitlerowskim władzom okupacyjnym, jak to uczynili w nieporównywalnym stopniu Ukraińcy. Trzeba powiedzieć, że były wyjątki wyjazdów do Rzeszy niektórych siemiatyckich rodzin białoruskich. Dziś żyją sobie w Ameryce Południowej. Czy są szczęśliwi?

Tymczasem zima 1942/43 potwierdziła umocnienie pozycji przeciwnika Niemiec, a nawet sprawiła wiele wyłomów w linii frontu. Najlepiej oddaję zapiski w „Dzienniku żołnierza”(4). „Tu w batalionie każdego dnia coś człowiekowi może spaść na głowę. To jest nieuniknione. Jeden jedyny pocisk z najcięższego rosyjskiego granatnika trafia w punkt dowodzenia batalionu, powoduje ogromne straty. Jeden z kolegów z oddziału łączności – zabity, jeden ciężko ranny. Ciężko ranny jest także jeden z podoficerów z oddziału rowerzystów. Gorzki los znów doświadczył nasz oddział sięgając po nowe ofiary w szeregu naszego oddziału łączności”. 5 października 1942 r.

Ale prawdziwy „cud” wydarzył się dopiero na wiosnę 1943 roku.

__

1. Henryk Kosieradzki „Bielsk Podlaski”. Dzieje miasta 1987, wydawca: Miejska Rada Narodowa.

2. Żydowskiego Instytutu Historycznego. Miesięczny przegląd sytuacyjny z dnia 31 grudnia 1943 roku str. 81.

3. Jak wyżej.

4. Irena Bednarek, Stanisław Sokołowski „Fanfary i werble” wydawnictwo „Śląsk” Katowice 1964 str.491.

Czytany 4322 razy